piątek, 3 czerwca 2016

Nauczyciel 2/?

***

Jego szeroki uśmiech, długie palce zaciskające się na moich biodrach, które ruszają się mimowolnie własnym rytmem. Mój jęk wypełnia pomieszczenie i nagle jedyne co słychać to.. głośny trzask łamanego szkła.
Moje oczy otworzyły się szeroko, a ja wyskoczyłem z łóżka orientując się, że dźwięk ten nie był wytworem mojej wyobraźni. Więc co, do cholery, się dzieje?
Zdenerwowany rozglądałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu winowajcy. Znalazłem.
Jęcząc pod nosem, podszedłem do otwartego okna. 
- Czy tobie już do końca odbiło?! - Krzyknąłem, wychylając głowę na zewnątrz, choć momentalnie tego pożałowałem. Zawyłem z bólu,  najprawdopodobniej miażdżąc sobie mój piękny zadek!
Z racji, iż należę do chucherek jak mało kto, wyleciałem prosto na tyłek. Całe szczęście, że to tylko półtora metra i tylko tyłek. Spojrzałem zdezorientowany na Sarę, która stojąc przede mną usiłowała zdusić ten jej głośny śmiech. Haha, jakież to zabawne! Chcesz, to zrób sobie może zdjęcie mnie? Będziesz miała na pamiątkę z tej arcyzabawnej chwili. - Obudziłaś mnie - Więc uwaga, gryzę!
- Serio? Bo ja wcale nie oczekiwałam, że rozbijając coś w twoim pokoju, zdołam cię obudzić - Uśmiechnęła się cwaniacko, na co prychnąłem pod nosem, krzyżując ręce na piesi. Świetnie. Obolały, ze stłuczoną kością ogonową, starałem się wstać. - Chodź, musimy już do szkoły - Burknęła, a ja mimowolnie parsknąłem głośnym śmiechem. Fakt, faktem. Posiadaliśmy tam szafki i właściwie nie musiałem brać żadnego plecaka z domu, więc teoretycznie mógłbym  od razu pójść.. Ale moje włosy wyglądają jak gniazdo ptaka, oczy są teraz tak małe (bez podkreślenia moimi ukochanymi kosmetykami), że zapewne pomyliliby mnie z jakimś chińczykiem, a do tego.. mam na sobie wczorajsze ubrania. Tak, lecę.
- Żartujesz sobie?
- Nie? Jesteś już i tak spóźniony, bo nie raczyłeś się obudzić na czas, chodź - Chwyciła moją dłoń,  ciągnąc w stronę liceum. A ja.. nie wiedziałem co zrobić.  Wyrwanie się jej nic nie da, bo mimo wszystko Sara dużo ćwiczyła i no cóż,  pewnie jest ode mnie silniejsza (wstyd przyznać). Zostało mi branie na litość.
- Ale ja muszę chociaż nałożyć tusz na rzęsy - Mruknąłem z miną proszącego kotka. Jestem z siebie dumny,  to zawsze mi wychodziło!  Jak nic mógłbym zagrać tego rudego kota w Shreku. Może nawet byłbym w tym lepszy?  No bo.. bo kto takiemu słodziaczkowi jak ja odmówi? No nikt.
- Pożyczę ci mój,  mam kosmetyki w szafce - A jednak ktoś potrafi się sprzeciwić.  - Ty z resztą też - I przy okazji zapomniałem jaka to moja przyjaciółka jest spostrzegawcza.. cholera.
- Ale przecież ja mam na sobie papcie!
- No i co z tego?! W szkole masz minimum trzy pary butów - westchnęła głośno.  Dobra, od zawsze dbała o moją naukę i nawet dawała mi korepetycję, gdy nie zrozumiałem tego co było na lekcji.. ale mimo wszystko,  dlaczego tak bardzo jej teraz zależało bym dotarł W TEJ CHWILI do szkoły. Może serio zaspałem całe wieki? Właściwie tak się czuję.  I najchętniej wróciłbym do domu, by dobić do tysiąclecia.

***

No i wszystko stało się jasne - gdy tylko ruszyliśmy na pierwszą lekcje - Język niemiecki.
Moja ukochana przyjaciółka najwyraźniej nie chciała siedzieć sama w ławce, gdy lekcja mijała nam w obecności tego Greckiego Boga. Z resztą. I dobrze.  Nie chciałem stracić możliwości podglądania sobie jego twarzy. Nie, żeby coś.. po prostu była bardzo przystojna.. jak cały on!
- Dobrze,  więc dziś moja kolej na poznanie was - Uśmiechnął się szeroko, zasiadając na swym tronie. Bo chyba za to nauczyciele brali swoje biurka, nie?  Miałem uczucie, jakby nagle każdy zamilkł i nie tylko dziewczęta rozpoczęły się ślinić. No ale nie mi to oceniać. W końcu ja tam jakoś nigdy moich preferencji nie ukrywałem, przez co nie raz dostałem porządnie po.. twarzy.
No i tak oto większość dziewcząt rozpoczęła zapewne myślenie o treści 'Co powiedzieć,  by wypaść najlepiej?' z resztą, to chyba dobrze?  Czasami mam uczucie, że one wszystkie myślą jedynie..  wcale.  Ale dobrze, każdemu przyda się czasami jakaś odmiana.
Nawet nie spostrzegłem,  gdy doszliśmy już do mojej osoby.  Wstałem grzecznie,  prostując plecy i uśmiechając do profesorka.
- Nazywam się Bill Trümper. Interesuję się muzyką i modą. Jestem Niemcem - Zastanowiłem się chwilę,  coś jeszcze mogę powiedzieć?  Nie.. chyba nie. Zakończyłem swój monolog, siadając z powrotem na drewniane krzesło. Choć to co chwile później usłyszałem, wręcz mnie z niego zawaliło.
- Skoro masz styczność z niemieckim od urodzenia, to zapraszam w każdy poniedziałek na siódmą lekcję do mnie - jakbym stał,  to bym usiadł, jakbym pił,  to bym się opluł, a jakbym szedł, to właśnie zrobiłbym salto do przodu.  Mam spędzać całą godzinę sam na sam z Kaulitzem? Piszę się na to!
No i tak oto siedziałem jak idiota, gapiąc się przed siebie, z WIELKIM bananem na twarzy.

***

I właśnie na ostatniej lekcji zorientowałem się.. że przecież DZIŚ jest PONIEDZIAŁEK.
A właśnie powoli zbliżał się koniec szóstej lekcji. Nie wiem, czy kiedykolwiek denerwowałem się do takiego stopnia.. i to niemieckim. Może kiedyś, dawno, dawno temu, gdy jeszcze uczęszczałem do tej całej niemieckiej szkoły?  Chociaż, nie wiem już sam!

***

- Powiedz mi później, jaki on jest - Szepnęła mi do ucha  Sara, przez co mimowolnie podskoczyłem na krześle. Boże, czy ja zawsze muszę być taki płochliwy?
 Z resztą i tak ledwo co siedziałem, moje cztery litery bolały tak bardzo, jakby mi ktoś tam.. ekhem. Nie ważne.  
Przytaknąłem jej spokojnie, uśmiechając się blado. Nie, żebym nie miał małego stresu.. bo go mam. I to nawet nie małego. Tylko takiego trochę dużego.
Więc, gdy tylko zadzwonił dzwonek, pomknąłem do łazienki jak na złamanie karku, by jakoś poprawić jeszcze wygląd mojej bladej twarzy. 
W końcu.. nigdy nie zaszkodzi się upiększyć, a nie miałem stuprocentowej wiedzy na temat jego życia. Jeszcze. Może jednak był gejem? Albo chociaż Bi? 
Zarzuciłem plecak na ramiona, spokojnie idąc na czwarte piętro. Nie długo później, już znajdowałem się przez salą numer osiem. Wyciągnąłem niespokojnie telefon, jeszcze tylko trzy minuty.
I będę z nim sam w sali.
W czasie gdy większość szkoły zakończyła już zajęcia.
Tylko dlaczego ja się teraz tym tak bardzo przejmuję?

***

Cóż, wiem, że krótko i chwilowo mało Toma tutaj.. ale to się już i tak zaraz zmieni. 
Tylko nie mam jeszcze pewności, czy bliźniacy w opowiadaniu będą dla siebie rodziną, czy nie. 
Tak czy siak, starałam się poprawić jakoś typ pisania i zachowanie Billa, mam nadzieję, że jest lepiej. ;)

8 komentarzy:

  1. Rzeczywiście coś Toma tutaj mało. Mam nadzieję, że będzie takim zboczonym macho! Kilka błędów się wkradło, ale jak sprawdzisz, to na pewno je znajdziesz.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja dopiero się rozkręca.. jeszcze nie wiemy jaki będzie Tom :)
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Teraz jest o wiele lepiej. Nie mówię że wcześniej było źle no ale trochę dziwnie i nie w twoim stylu. Musiałaś oczywiście w takim momencie skończyć! Trochę krótko ale mam nadzieję że następne będą dłuższe. A tak to bardzo mi się podobało. Czekam na następny. Pozdrawiam i całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, cieszę się tak czy siak, że w miarę okey jest. :D
      No.. musiałam :/
      Będą, będą, to dopiero początek jest. :)
      Pozdrawiam i ściskam! <3

      Usuń
  3. O tak... teraz jest lepiej. O wiele bardziej pasuje to, że są w liceum. :)
    Podobał mi się odcinek ale był krótki i jeszcze skonczylas w takim momencie.. :( Jestem bardzo ciekawa Toma i jego zachowania i jak to się wszystko dalej rozwinie. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa zachowania Toma i tego, jak się potoczy akcja :DD
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  4. Przyjemne opowiadanie na leniwe po południe albo wieczorek. Mam nadzieję, że utrzymasz to w takich klimatach - bez większych dramatów etc. Brakuje takich twincestów. c:

    Pozdrawiam,
    An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak nie mam już ochoty na robienie jakiś dużych dramatów, zbrzydło mi to po prostu, a do tego wątpię, by ta częściówka była jakoś niemożliwie długa. :D
      Pozdrawiam! ;3

      Usuń