czwartek, 26 maja 2016

Nauczyciel 1/?

Dzisiejszy dzień rozpoczął się pięknie.
Szósta rano.

Po pomieszczeniu rozlega się głośny dźwięk budzika, a ja zostaje wybudzony z pikantnego snu. Otwieram bardzo powoli zaspane powieki, by choć przez chwilę mieć jeszcze przed sobą postać pięknej brunetki, która tak sprawnie zajęła się moimi pragnieniami..
Dobra, oszukuje własnie siebie samego we własnych myślach! Więc..
Pięknego bruneta, okey? Przyznaję się!
Właściwie, to zabawne, w jaki sposób uświadomiłem sobie moje preferencje. Było to dziewięć lat temu.
Jako dwunastolatek, chciałem wiedzieć zawsze wszystko o wszystkim (Wiele się nie zmieniło). Więc nic dziwnego, że również naszła mnie ochota by zobaczyć te całe "cycki" o których to starsi koledzy ciągle zawzięcie dyskutowali. A więc.. pojawiłem się u Diany (Ówcześnie mojej przyjaciółki). Z racji, że brunetka była zawsze.. pulchną dziewczyną (Nie, żebym coś do takich miał, co to, to nie!), jej ciało szybko "dorosło" - co doprowadziło do tego, że miała całkiem pokaźny biust - mimo młodego wieku. A ja, jako małoletni smarkacz, prawie wymusiłem na niej, by pozwoliła mi go zobaczyć. 
Ale gdy w końcu to się stało.. poczułem niesmak. 
Te całe "cycki", wyglądały jak dwa wiszące lizaki obok siebie! Nic w nich takiego interesującego. Nie rozumiałem, co w nich było takie.. "wow". Skoro tyle chłopaków tak bardzo się tym interesowało.
Zwykłe worki, które nie wiadomo na co noszą na sobie kobiety. 
No cóż.. w taki sposób, zrezygnowałem z nich,  a może jednak nie było to takie zabawne? Mina taty dziewczynki, gdy nagle wszedł do pokoju - była zabawna.
Przekręciłem zmęczone ciało na drugi bok, dostrzegając migoczące światło budzika. Siódma. Cholera!
Wręcz wyskoczyłem z łóżka, chwytając już wczoraj przygotowane ubrania i śmignąłem kręconymi  schodami w dół, niemal tańcząc (jeżeli tak można nazwać to, gdy próbuje złapać równowagę i nie zniszczyć pięknej buźki na marmurowych płytach). 
I mimo walki  z nieznośną prostownicą, złamaną kredką do oczu, kończącym się już eyeliner'em i jednym złamanym (!) paznokciem, dałem radę dotrzeć do szkoły w jednym kawałku.

***

- Żartują oni sobie ze mnie? - Mruknąłem, nie zwracając uwagi na to, jak głośno to robię. Dwa niebieskie punkciki momentalnie zwróciły się w moją stronę, ukazując swoje niezrozumienie. Westchnąłem, bawiąc się pasmem moich czarnych, prostych, długich włosów. Czy ja zawsze wszystko muszę tłumaczyć dwa razy? Czasem chciałbym, by ktoś rozumiał moją boską osobę bez zbędnych słów.. tak po prostu! Patrzy się wtedy na mnie i od razu bez zbędnych ceregieli odpowiada "Rozumiem Cię". - Ktoś ma mnie uczyć mojego ojczystego języka? I co gorsze, ten ktoś ma być  w moim wieku?
-  I tu widzisz problem? - Zmarszczyła brew. - Chciałabym nauczyciela w moim wieku.
- Tak? W końcu, jestem w pełni Niemcem!
- I co tu ma to do rzeczy? - Sapnęła, grzebiąc w swojej torebce. No hallo! Jak to co to ma do rzeczy?! DUŻO! Przynajmniej przy Panu Niewiadomskiemu mogłem sobie pozwalać na chamskie uwagi, w sprawie jego wymowy mojego języka.. a teraz? Mam się hamować przy kimś, kto jest w moim wieku?! Cholera jasna, dlaczego ona mnie nie słucha! Słuchaj mnie, blondi, W tej chwili!
- Jak to w ogóle możliwe, że ktoś w moim wieku może nas uczyć.
- Nie wiesz czy jest w twoim wieku - Westchnęła, wyciągając jeden ze swoich własnoręcznie zdobionych zeszytów. Zawsze byłem zdziwiony, że jej się chce tak ozdabiać każdy.. i to nawet tak, by pasowały do danego przedmiotu.. Czarna magia! A to mnie od satanistów ksiądz wyzywa.. może przyprowadzę mu Sarę żeby to na niej wypróbował te swoje wygibasy co mają niby demona odpędzać? - Wiesz tylko, że ma maksimum dwadzieścia pięć lat.
- Tak czy siak nie chce by mnie uczył.
- Bill! - Warknęła, kręcąc głową. Oj, czy to ten moment kiedy przegiąłem i powinienem wysłać jej uśmiech numer pięć, który zawsze pomaga na zdenerwowane kobiety? Czy lepiej skwaszoną trójeczkę? A nie, ona doprowadzi do jeszcze większych nerwów i jeszcze oberwę po raz kolejny w moje cudne ramie! I kolejny siniak. Całe życie jej tłumaczę, że mam bardzo, ale to bardzo wrażliwą skórę, ale po co mnie słuchać. W końcu ja jestem tylko Bill! Nie, stop.. tylko Bill? Ja jestem AŻ Billem! Oj teraz to mnie zdenerwowała.. Wyprostowując mojego garba, ruszyłem dumnie i z gracją w stronę sali.

***

 Po dziesięciu minutach siedzenia i słuchania głośnych lamentów reszty uczniów z mojej klasy, miałem ochotę strzelić sobie w głowę. Ale bądźmy szczerzy.. kto chciałby stracić kogoś tak pięknego jak JA z tego świata? No właśnie.
Więc siedziałem. Z głową opartą o mój nadgarstek i czekałem, na tego nauczyciela od siedmiu boleści który spóźnił się już na prawię jedną czwartą lekcji. No naprawdę.. nienawidzę czekać.
Może powinienem pójść na jakiś kurs? Istnieje takie coś? Żeby nauczyli mnie cierpliwość.. a może i mojego egoizmu wtedy bym się pozbył? Jakiego egoizmu. Ja po prostu jestem idealny.. Kocham siebie!  Bill, o czym ty myślisz?! Chociaż..
No i wtedy usłyszałem głośny trzask i zdyszany chłopak wbiegł do sali. Wysoki, czarne dredy, broda, umięśniony i dobrze ubrany.. luzacko, ale z elegancją. Mieliśmy mieć nowego ucznia, a ja o tym nie wiem? O! Tak być nie będzie. Oficjalnie pogadam dziś z moją przyjaciółką, która nie radziła mnie nawet o tym poinformować. To już kolejny powód do mojego mega-foch'a! 
Chociaż, czekaj.. Coś mi tu nie pasuje. W jego dużych, lecz wypielęgnowanych dłoniach dostrzec mogłem aktówkę, a także dziennik.. TO JEST NASZ NOWY NAUCZYCIEL?
Boże święty, choć  w ciebie nie wierzę, to dlaczego zesłałeś nam tu takiego herkulesa! 
Przez niego myślałem o moich wadach! To niewybaczalne!

- Witajcie - Głęboki i seksowny głos rozprzestrzenił się wzdłuż i wszerz, a ja mogłem zauważyć jak policzki klasowych lalek nabierają kolorów.. z resztą! Wcale nie byłem lepszy. Moje przypominały dorodne pomidory, a ślinka, która ciekła na jego widok, zapełniłaby całą szklankę. Oj, to źle chyba.. oj to źle. Spokojnym krokiem ruszył do biurka, zasiadając na wygodnym fotelu i kładąc swoje rzeczy na drewnianym blacie brązowego mebla. - Nie nadaję się do opowiadania o swoim życiu, więc może sami zadacie mi jakieś pytania? - Zapytał, kładąc splecione dłonie na biurku i ilustrując swoimi (z resztą, czekoladowymi) tęczówkami wszystkich w pomieszczeniu. Momentalnie i jak na zawołanie, trzydzieści rąk ruszyło w górę. Przez krótką chwilę, można było ujrzeć jak na malinowe usta bruneta wkrada się skrzywienie, gdy prosi jedną z dziewczyn o pytanie.
- Jest Pan singlem? - Możliwe, że pytanie było bezczelne.. lecz jednak dziesięć innych rąk zostało opuszczonych. Uśmiechnął się szeroko, kręcąc głową.
- Tak, chwilowo jestem wolnym samcem - Mruknął bez zbędnego owijania i niemal od razu poprosił o kolejne pytanie.
I tak oto dowiedziałem się, że nasz nowy nauczyciel nazywa się Thomas Kaulitz, choć my mamy go nazywać po prostu 'Tom', jest stuprocentowym Niemcem, który zapragnął naglę nauczać w Polskiej szkole, mieszka tu od niecałego roku (choć jego polski jest idealny), ma psa, jest tolerancyjny, raz w tygodniu chodzi na siłownie, ma dwadzieścia trzy lata, a szkołę skończył z nagłym przeskokiem o trzy lata do przodu, bo tak dobrze się uczył, a nawet wiem, że dziś ma na sobie białe bokserki z Calvina Kleina!  I przy okazji (jak już każdy wie) jest piekielnie przystojny  i niemal mógłbym przysiąc, że jego źrenice choć raz na minutę znajdowały się przy mnie.
Przy nim już nie czuję się taki pewny.. 
A najgorsze tu jest to.. że z nerwów pękł mi drugi paznokieć!

***

6 komentarzy:

  1. Hej. Przeczytałam i sam pomysł bardzo mi się podoba, jestem bardzo ciekawa tego jak akcja potoczy się dalej. Natomiast trochę razi mnie pewna rzecz... skoro akcja dzieje się na uniwersytecie to trochę nie pasują określenia "klasa", "dziennik" i takie inne typowo szkolne, a nie uczelniane określenia. No ale nie jestem tutaj, żeby się czepiać... zobaczymy jak się akcja rozwinie dalej, ja póki co jestem zaciekawiona i zamierzam czytać dalej. Całość czytało się dosyć przyjemnie. :)
    pozdrawiam. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie zauważyłam tego.. zaraz zmienię.
      Jednemu całość przypadnie, innemu nie bardzo - ech. :D
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  2. Ja również uważam, że pomysł jest całkiem dobry, ale razi mnie twój styl pisania. Za dużo wykrzykników, narcyzowaty Bill, opisywanie czegoś z zamiarem uczynienia tego zabawnym, po czym wychodzi zupełnie odwrotnie. Oczywiście to tylko moje zdanie, ale zupełnie inaczej czyta się opowiadania pisane, że tak powiem bardziej z powagą, bo to, jak piszesz teraz brzmi trochę jak pisane przez dziecko. Czasami to potrafi zepsuć jakiąś fajną ideę, a po co? Póki co, czekam na część kolejną. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to mój styl pisania odbiega niemal całkowicie od tego, a to opowiadanie można nazwać.. próbą czegoś nowego.
      Wykrzykniki i opisywanie czegoś z zamiarem uczynienia tego zabawnym miało być częścią charakteru Billa z tego opowiadania. Szczerze powiedziawszy to miało być bardziej humorystyczne opowiadanie, ale zważywszy na to, że większości niezbyt przypadnie ten styl, zapewne go zmienię.
      Ale dziękuję za słowa krytyki, wezmę je do siebie i następną część napiszę trochę bardziej poważnie.:D
      Pozdrawiam. <3

      Usuń
  3. Tak, tak. Zgadzam się z osobami powyżej - pomysł jest dobry, można na wiele sposobów go rozwinąć. Mam nadzieję, że szybko pojawi się nowy odcinek. Razi mnie natomiast zapis ,,Klein'a". Jeśli nazwisko kończy się spółgłoską, to apostrof nie jest potrzebny. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie zauważyłam, że wstawiłam tę kreskę.
      Zapewne tak z automatu i bez namysłu, dziękuję za zwrócenie uwagi.
      Jak odpowiedziałam wyżej - to inny styl pisania niż mam zwykle i dopiero muszę się jakoś dostosować, ale jestem pewna, że lada chwila będzie dwójeczka. :)
      Pozdrawiam <3

      Usuń